Jednak nie wpadłem do wody. Otworzyłem oczy, wisiałem w powietrzu. Prawą rękę miałem w górze, podążyłem po niej wzrokiem i zobaczyłem szczupłe palce, które zaciskają się na moim przedramieniu. Dziewczyna jęknęła cicho.
-Puść mnie.- szepnąłem.
-Nie.- warknęła zza zaciśniętych zębów. Złapała mnie drugą ręką, jej uścisk był mocny, ale nie wystarczająco, by mnie utrzymać. Poczułem jak jej ciało się napina. Milimetr po milimetrze zniżaliśmy się w dół.
-Puść mnie.- powtórzyłem.
-Nie.- szepnęła, a z oczu popłynęły jej łzy.
-Spadniemy oboje.- powiedziałem.
-To oboje, ale ja cię nie puszczę.- odpowiedziała. Już ledwo się trzymała. Jeszcze chwilowy opór, a po chwili oboje lecieliśmy w kierunku czarnych odmętów Tamizy. Zdążyłem jeszce mocno ją przytulić, a po chwili otoczyła nas lodowata woda.
My nadal żyjemy, czy to już droga ku niebu?
Nadal czuję ciepło jej ciała. Wynurzyliśmy się i oboje złapaliśmy wielki chaust powietrza. Dziewczyna z trudem dociągnęła mnie na brzeg. Nie ruszałem się. Pochyliła się nade mną i zaczęła klepać po policzkach. Oglądałem to, ale nie swoimi oczami, tylko jako osoba trzecia. Widziałem dokładnie swoje ciało. Dziewczyna robiła mi sztuczne oddychanie i nagle znowu znalazłem się w swoim ciele. Wyplułem wodę, a dziewczyna mocno mnie przytuliła.
-Już myślałam, że nie żyjesz.- szepnęła. Pomogła mi wstać i zaprowadziła do swojego mieszkania. Nie odezwałem się ani słowem. Kiedy przekroczyliśmy próg jej domu, zaczęła zrywać ze mnie ubrania. Zmarzłem, bo miałem na sobie tylko koszulkę, spodnie i buty, ponieważ kurtkę zmyła ze mnie woda. Poza tym na dworze było zimno, a my byliśmy cali mokrzy. Dziewczyna opatuliła mnie kocami i podała wrzące kakao, a sama poszła się przebrać. Napiłem się gorącego napoju. Zauważyłem swoje odbicie w lodówce. Byłem blady, a usta miałem sine, do tego jeszcze podkrążone i czerwone oczy - od płaczu.
-Tak w ogóle, jak masz na imię?- spytała wchodząc do kuchni, w której się znajdowałem.
-Niall, a ty?
-Emily.- odpowiedziała i potarła moje ramiona, by mnie ogrzać.- Dlaczego chciałeś skoczyć?- spytała.
-Bo moje życie jest bez sensu.- odpowiedziałem.
-To powiedz, a ja zdiagnozuję czy ma sens, czy go nie ma.- zaproponowała i w ten oto sposób zacząłem jej opowiadać. Po kilkunastu minutach poczułem się bardzo zmęczony. Emily widząc to zaprowadziła mnie do swojego łóżka, przykryła pościelą, a kiedy odchodziła złapałem ją za rękę.
-Proszę, zostań ze mną.- szepnąłem. Tak bardzo potrzebowałem czyjejś bliskości. Dziewczyna uśmiechnęła się i położyła obok mnie. Wtuliłem się w nią i znów ogarnęła mnie fala smutku. Z oczu pociekły łzy.
-Shhh. Nie płacz, będzie dobrze.- szeptała. Po paru minutach uspokoiłem się, a mój wycieńczony organizm włączył opcję: Śpij.
Rytmiczne bicie serca, było rzeczą, która uspokajała mnie w nocy. Cichy oddech tuż nad moim uchem sprawiał, że czułem się bezpiecznie. Otworzyłem oczy. Moja głowa znajdowała się na wysokości mostka Emily, a ona spojrzała na mnie.
-Jak się czujesz?- spytała.
-Dobrze.- mruknąłem. Odgarnęła mi włosy z czoła i wstała.
-Chodź, zrobię płatki czekoladowe.- zaproponowała. Jak na komendę mój brzuch zaczął burczeć. Dziewczyna się zaśmiała.
Nialler wracasz do gry.- pomyślałem.
Nadal trwają poszukiwania 19-letniego Nialla Horana, wokalisty One Direction, który zniknął. Jest duże prawdopodobieństwo, że chłopak popełnił samobójstwo, bo zostawił list pożegnalny. Taki kominikat usłyszeliśmy od prezenterki wiadomości w telewizji.
-Muszę wracać i wszystko im wytłumaczyć.- powiedziałem.
-No przydałoby się.- dodała Emily.
-To ja już się będę zbierał.- mruknąłem. Dziewczyna podała mi moje ubrania. Przebrałem się i wróciłem do niej. Pożegnaliśmy się mocnym uściskiem.
-Uważaj na siebie, a jak będziesz miał problem, to zawsze możesz się odezwać.- powiedziała. Jeszcze raz jej podziękowałem i opuściłem jej przytulne mieszkanie. Naciągnąłem kaptur na głowę i ruszyłem przez miasto. Doszedłem do domu w niespełna 15 minut. Zapukałem, ale odpowiedziała mi cisza, więc nacisnąłem klamkę, która ustąpiła. Wszedłem do środka, a z salonu dobiegły mnie ciche szlochy i szepty.
-Tęsknię za nim.- powiedział Liam.
-Wszyscy tęsknimy.- dodał Lou. Wychyliłem się zza framugi, by móc ich widzieć. Wszyscy byli poczochrani, zaspani, z podkrążonymi oczami od płaczu i braku snu, ubrani w dresy. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do salonu.
-Hej.- powiedziałem. 8 par oczu natychmiast skierowało się w moją stronę, a po chwili wszyscy podbiegli do mnie. Pod wpływem siły z jaką na mnie wpadli, upadliśmy na podłogę. Wszyscy zaczęli się śmiać i płakać ze szczęścia.
-Nigdy więcej nam tak nie rób.- powiedział Liam i wtulił sie mocno we mnie.
-Nigdy już tak nie zrobię.- powtórzyłem.
-Obiecaj.- dodał Zayn.
-Przyrzekam.- powiedziałem. Cała 4 ściskała mnie mocno.
-Tak się o ciebie martwiliśmy.- szepnął Harry w moje włosy.
-Kocham was.- powiedziałem.
-My ciebie też.- odpowiedzieli chórem.
-Puść mnie.- szepnąłem.
-Nie.- warknęła zza zaciśniętych zębów. Złapała mnie drugą ręką, jej uścisk był mocny, ale nie wystarczająco, by mnie utrzymać. Poczułem jak jej ciało się napina. Milimetr po milimetrze zniżaliśmy się w dół.
-Puść mnie.- powtórzyłem.
-Nie.- szepnęła, a z oczu popłynęły jej łzy.
-Spadniemy oboje.- powiedziałem.
-To oboje, ale ja cię nie puszczę.- odpowiedziała. Już ledwo się trzymała. Jeszcze chwilowy opór, a po chwili oboje lecieliśmy w kierunku czarnych odmętów Tamizy. Zdążyłem jeszce mocno ją przytulić, a po chwili otoczyła nas lodowata woda.
My nadal żyjemy, czy to już droga ku niebu?
Nadal czuję ciepło jej ciała. Wynurzyliśmy się i oboje złapaliśmy wielki chaust powietrza. Dziewczyna z trudem dociągnęła mnie na brzeg. Nie ruszałem się. Pochyliła się nade mną i zaczęła klepać po policzkach. Oglądałem to, ale nie swoimi oczami, tylko jako osoba trzecia. Widziałem dokładnie swoje ciało. Dziewczyna robiła mi sztuczne oddychanie i nagle znowu znalazłem się w swoim ciele. Wyplułem wodę, a dziewczyna mocno mnie przytuliła.
-Już myślałam, że nie żyjesz.- szepnęła. Pomogła mi wstać i zaprowadziła do swojego mieszkania. Nie odezwałem się ani słowem. Kiedy przekroczyliśmy próg jej domu, zaczęła zrywać ze mnie ubrania. Zmarzłem, bo miałem na sobie tylko koszulkę, spodnie i buty, ponieważ kurtkę zmyła ze mnie woda. Poza tym na dworze było zimno, a my byliśmy cali mokrzy. Dziewczyna opatuliła mnie kocami i podała wrzące kakao, a sama poszła się przebrać. Napiłem się gorącego napoju. Zauważyłem swoje odbicie w lodówce. Byłem blady, a usta miałem sine, do tego jeszcze podkrążone i czerwone oczy - od płaczu.
-Tak w ogóle, jak masz na imię?- spytała wchodząc do kuchni, w której się znajdowałem.
-Niall, a ty?
-Emily.- odpowiedziała i potarła moje ramiona, by mnie ogrzać.- Dlaczego chciałeś skoczyć?- spytała.
-Bo moje życie jest bez sensu.- odpowiedziałem.
-To powiedz, a ja zdiagnozuję czy ma sens, czy go nie ma.- zaproponowała i w ten oto sposób zacząłem jej opowiadać. Po kilkunastu minutach poczułem się bardzo zmęczony. Emily widząc to zaprowadziła mnie do swojego łóżka, przykryła pościelą, a kiedy odchodziła złapałem ją za rękę.
-Proszę, zostań ze mną.- szepnąłem. Tak bardzo potrzebowałem czyjejś bliskości. Dziewczyna uśmiechnęła się i położyła obok mnie. Wtuliłem się w nią i znów ogarnęła mnie fala smutku. Z oczu pociekły łzy.
-Shhh. Nie płacz, będzie dobrze.- szeptała. Po paru minutach uspokoiłem się, a mój wycieńczony organizm włączył opcję: Śpij.
Rytmiczne bicie serca, było rzeczą, która uspokajała mnie w nocy. Cichy oddech tuż nad moim uchem sprawiał, że czułem się bezpiecznie. Otworzyłem oczy. Moja głowa znajdowała się na wysokości mostka Emily, a ona spojrzała na mnie.
-Jak się czujesz?- spytała.
-Dobrze.- mruknąłem. Odgarnęła mi włosy z czoła i wstała.
-Chodź, zrobię płatki czekoladowe.- zaproponowała. Jak na komendę mój brzuch zaczął burczeć. Dziewczyna się zaśmiała.
Nialler wracasz do gry.- pomyślałem.
Nadal trwają poszukiwania 19-letniego Nialla Horana, wokalisty One Direction, który zniknął. Jest duże prawdopodobieństwo, że chłopak popełnił samobójstwo, bo zostawił list pożegnalny. Taki kominikat usłyszeliśmy od prezenterki wiadomości w telewizji.
-Muszę wracać i wszystko im wytłumaczyć.- powiedziałem.
-No przydałoby się.- dodała Emily.
-To ja już się będę zbierał.- mruknąłem. Dziewczyna podała mi moje ubrania. Przebrałem się i wróciłem do niej. Pożegnaliśmy się mocnym uściskiem.
-Uważaj na siebie, a jak będziesz miał problem, to zawsze możesz się odezwać.- powiedziała. Jeszcze raz jej podziękowałem i opuściłem jej przytulne mieszkanie. Naciągnąłem kaptur na głowę i ruszyłem przez miasto. Doszedłem do domu w niespełna 15 minut. Zapukałem, ale odpowiedziała mi cisza, więc nacisnąłem klamkę, która ustąpiła. Wszedłem do środka, a z salonu dobiegły mnie ciche szlochy i szepty.
-Tęsknię za nim.- powiedział Liam.
-Wszyscy tęsknimy.- dodał Lou. Wychyliłem się zza framugi, by móc ich widzieć. Wszyscy byli poczochrani, zaspani, z podkrążonymi oczami od płaczu i braku snu, ubrani w dresy. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do salonu.
-Hej.- powiedziałem. 8 par oczu natychmiast skierowało się w moją stronę, a po chwili wszyscy podbiegli do mnie. Pod wpływem siły z jaką na mnie wpadli, upadliśmy na podłogę. Wszyscy zaczęli się śmiać i płakać ze szczęścia.
-Nigdy więcej nam tak nie rób.- powiedział Liam i wtulił sie mocno we mnie.
-Nigdy już tak nie zrobię.- powtórzyłem.
-Obiecaj.- dodał Zayn.
-Przyrzekam.- powiedziałem. Cała 4 ściskała mnie mocno.
-Tak się o ciebie martwiliśmy.- szepnął Harry w moje włosy.
-Kocham was.- powiedziałem.
-My ciebie też.- odpowiedzieli chórem.
Jak zawsze debilny
OdpowiedzUsuńAleX
Iwantgum_mybear
super ;D
OdpowiedzUsuńKim jesteś anonimie? Pozwól, że poznam twoje imię :)
OdpowiedzUsuńSerio uważasz, że jest fajny?
AleX
Iwantgum_mybear
Tak szczerze to się popłakałam w końcówce.
OdpowiedzUsuń